czwartek, 18 września 2014

South Park: Kijek Prawdy

 czytaj więcej...


  Chyba nie będę odosobniony jeśli się przyznam, że są gry które mają u mnie przechlapane już w momencie kiedy biorę je do ręki? Co prawda działa to w dwie strony – są gry na które napalam się niczym zorro na papierówki i oczami wyobraźni dostrzegam ich "idealność" pomimo, że jeszcze w nie nie grałem. Wtedy mogę przymknąć oko na pewne błędy... niestety zazwyczaj wymaga to fizycznego zamknięcia powiek. Z South Park było inaczej, od razu gra była skreślona.

  Po pierwsze, unikam gier na podstawie filmów, bo z reguły są kiepskie. Po drugie, znam serial – widziałem kilkanaście(może kilkadziesiąt) odcinków, ale gdybym powiedział że jestem fanem, to ostro bym skłamał. Chociaż nie ukrywam - taki rodzaj żartów mi odpowiada. Ale nie o serialu miałem tu pisać.
Więc odpaliłem grę z nastawieniem, że będzie to raczej "gniot" ciągnięty na licencji serialu. Jednak wbrew pozorom – gra broni się sama!

  Zaczynamy grę jako nowy dzieciak w mieście. Dopiero przeprowadziliśmy się z rodzicami do South Park. Niestety przeprowadzka dla nas kończy się szybko gdyż rodzice karzą nam iść na dwór i poszukać sobie kolegów. Tak właśnie zaczyna się zabawa... głupie? Przecież to South Park. Już od pierwszej chwili z grą czuję się jak gdybym oglądał kolejny odcinek serialu - a nie grał w produkt na jego podstawie. Grafika, dubbing, postaci, humor, teksty... wszystko wpasowane jest idealnie w to do czego przyzwyczailiśmy się już oglądając serial.
Ponieważ South park jest grą, i to grą nie byle jaką, bo należącą do mojego ulubionego gatunku tj. RPG zaczynamy od wyboru klasy postaci. Do wyboru mamy cztery: Wojownik, Złodziej, Mag i Żyd... tak, tak żyd.To Ci z Izraela z pejsami co biegają do meczetów i mają dziwne nosy. Więc zabawnie jest od początku – nawet podanie naszego imienia może wywołać uśmiech na twarzy – a to dopiero początek. Ponieważ gra podziela jest na AKTy. Fajnie gdyż akt to jeden dzień. Jak wiadomo pierwsze koty za płoty, więc również pierwszy dzień "nowego" w South park jest nudny. Misje są powtarzalne i w sumie jedyne co z całego dnia dobrze wspominam to spotkanie z Kennym. Jednak po nocy nastał dzień... a im dalej w las, tym lepiej...

  Fabuła jest co prawda płytka i naszpikowana do przesady humorem, przekleństwami i postaciami z serialu – ale wcale mi to nie przeszkadzało.
Nie chciał bym tutaj zdradzać zbyt wiele z fabuły i w ogóle samych misji, więc powiem tylko to co widać na pierwszy rzut oka. Jak już wspomniałem jako nowy dzieciak trafiamy do tego dziwnego miasteczka gdzie w najlepsze trwa zabawa. Wszystkie dzieciaki(no... prawie wszystkie) grają w LARP. A Scenariusz ich zabawy rysuje się następująco. Dwa obozy: Ludzie prowadzeni przez arcymaga Kartmana i Elfy pod wodzą Króla Kyle toczą bój o tytułowy kijek prawdy. My chodź początkowo trafimy do KKK czyli obozu Kartmana, w czasie gry będziemy mogli opowiedzieć się po stronie Elfów - Ale o tym przekonacie się już grając osobiście.
I chociaż pierwszy dzień w grze naprawdę zapowiada dość średni tytuł, to Ci którzy dadzą mu szansę na rozkręcenie się, nie będą zawiedzeni – a przynajmniej ja nie byłem.
Oczywiście gra ma również swoje wady jak np. Mała liczba cisów jaką możemy nauczyć naszego bohatera i jego kompanów, czy dość niski poziom trudności – jednak w ogólnym rozrachunku gra wypada bardzo dobrze.

  Mówiąc krótko "SOUTH PARK: kijek prawdy" to gra obowiązkowa dla wszystkich fanów serialu jak i również dla tych co tylko serial widzieli przelotem, bądź po prostu tych co lubią gry RPG - bo South Park to gra RPG z prawdziwego zdarzenia.
Mamy nieznanego jegomościa który ratuje świat przez zagładą(brzmi znajomo?). Mamy otwarty świat, level`owanie postaci, skill`owanie broni, a gra wystarcza na ok 12-15h więc (o zgrozo) nie wiele mniej niż Fallout3 czy Skyrim(?!). Z tą różnicą że po zakończeniu Skyrim`a tłukłem się w głowie, jak to możliwe że gra się skończyła!. Po ukończeniu South park czułem się jak po seansie w kinie... światła się zapalają i wychodzimy do domu. Fajnie spędzone 15h (najdłuższy seans świata), ale pora wrócić do rzeczywistości. Zakończenie przygody z "Kijkiem Prawdy" ma jednak jedną dużą przewagę nad zwykłym kinem – pomijając już fakt interaktywności "filmu" - kiedy skończyłem grę ok. 2 w nocy miałem znacznie bliżej do łóżka niż z kina...

Brak komentarzy: